Hej hej, dzień dobry
Tydzień temu pisałam o tym, że w głębi duszy marzysz o zwolnieniu z pracy, tylko pracodawca nie wręcza Ci wypowiedzenia… Dziś chciałabym przemyśleć z Tobą zupełnie inną strategię – potraktowania pracy, którą masz teraz jako sprzymierzeńca w realizacji Twoich długoterminowych planów.
Zobacz: masz pracę, która nie wysysa z Ciebie wszystkich soków i w którą specjalnie się nie angażujesz. Wiesz, że stać Cię na więcej, ale na ten moment nie wiesz, co to „więcej” konkretnie miałoby znaczyć.
Możliwe, że myślisz, że gdyby nie ta praca, to już dawno robiłabyś/łbyś coś bardziej wartościowego. Uspokoję Cię. Otóż niekoniecznie. Jeśli już nie robisz czegoś innego, to najwyraźniej nie jesteś gotowa/y. Pozbawienie się stabilności pracy raczej by nie pomogło, a doszedłby stres związany z brakiem regularnych dochodów. Dlatego doceń swoją pracę, zobacz ile możliwości Ci stwarza. Dzięki niej możesz się na spokojnie zastanowić, jaka praca jest bardziej w zgodzie z Tobą i przygotować sobie solidny grunt.
Możliwe też, że wcale nie chodzi o inną pracę, ale o to, żeby inaczej spędzać czas po pracy, żeby znaleźć coś, co będzie Ci dawało dużo energii. Czasem tak jest, że kiedy praca Cię nie angażuje, to jesteś trochę jak zombie i w ogóle trudno Ci się w cokolwiek zaangażować. Po pracy wracasz przytępiona/y do domu i gapisz się w fb albo telewizor. Jasne, że takie życie nie jest spełnieniem Twoich marzeń.
Dlatego zaczęłabym od małych rzeczy – raczej ewolucji niż rewolucji. I stopniowo zobaczysz, czego tak naprawdę potrzebujesz.
Mini-coaching
Ok, to wyobraż sobie, że otrzymałeś upragnione wypowiedzenie albo nawet sam/a się zwolniłaś/eś. Możesz robić to, co naprawdę chcesz. Napisz do mnie, co to jest. Czym tak naprawdę chcesz się zajmować? Jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby osoby, z którymi rozmawiam nie miały na siebie żadnego pomysłu. Zazwyczaj mają, ale pierwsza odpowiedź, którą słyszę, to „nie wiem, dlatego do Ciebie przychodzę”. A jednak pół godziny później (i jedną herbatę później), kiedy już nawiąże się nic zaufania okazuje się, że te pomysły są. Tylko są nieśmiałe i niepewne, przykryte potężną masą krytyki rodziny i innych ważnych osób, które same sobie nie pozwoliły na pójście za własnym głosem…
Dlatego nie mów mi, że nie masz na siebie żadnego pomysłu. Masz na pewno, w to nie wątpię. Powiedz to głośno. Raz. Drugi. Trzeci. Jesteś ze mną? Ok. Teraz napisz to i wyślij do mnie. To nie musi być bardzo klarowne ani spójne, po prostu napisz to co wiesz, nawet jeśli to brzmi absurdalnie. Wiesz, co ja mówiłam, kiedy byłam w tym momencie? „Że chciałabym rozmawiać z ludźmi, którzy chcą czegoś więcej od życia o tym, co dla nich naprawdę ważne.” Sam/a słyszysz, jak to brzmi… A jednak okazało się, że to jest właśnie coaching. Tylko że wtedy o tym nie wiedziałam. Więc po prostu napisz tyle, ile wiesz. Odpiszę i wzmocnię Cię w tym postanowieniu. I nie będę Cię nakłaniać do wielkiej rewolucji w Twoim życiu. Raczej do ewolucji. I pogratuluję Ci odwagi. Bo to jest odwaga powiedzieć sobie szczerze i wprost czego się chce.
Jak mogę Cię wesprzeć?
Dość łatwo jest postawić mi się na Twoim miejscu, bo też tam byłam. Zagubiona, bez jasnej wizji, co chcę robić i jak to osiągnąć. Wiem, jak się czujesz, wiem jakie to bolesne miejsce, takiej nieadekwatności i bezsensu, poczucia że nigdzie nie przynależysz, że jesteś gdzieś pośrodku, jeżdzisz w kółko po rondzie… Wiem też, jak z tego miejsca wyjść krok po kroku. Jeszcze raz to powiem – bez rewolucji, powoli budując alternatywę. Nie jestem zwolenniczką skakania na główkę na beton. Wymyślimy to tak, żeby zminimalizować ryzyko. To będzie intensywny czas, ale będziesz mieć poczucie bezpieczeństwa w swojej dotychczasowej pracy. Jeśli tego właśnie potrzebujesz – napisz do mnie, porozmawiajmy i zobaczymy, jak mogę Cię wesprzeć.
Pozdrawiam ciepło,
Sylwia
Nie można dodać komentarza.