Często spotykam się z wyssanymi z palca mitami o spełnieniu zawodowym. Są szkodliwe, bo wiele osób wierzy w nie bezrefleksyjnie. Tymczasem znalezienie zawodowego powołania nie jest żadną magią – tak, trzeba w to włożyć sporo wysiłku, ale to da się zrobić i wiadomo, jak to zrobić. Dlatego przeczytaj uważnie ten tekst i sprawdź, czy nie ulegasz najpopularniejszym mitom.
MIT 1: „Nie ma dla mnie takiej pracy”
Wierzy w to mnóstwo osób – dlatego nie podejmują żadnych działań. Być może jesteś jedną z nich – w przypadkowej pracy „bo tak wyszło”, nie masz na siebie pomysłu i nie wierzysz, że mógłbyś zajmować się czymś, co Cię interesuje. Mówisz sobie „to tylko praca”, „wszyscy tak mają”. Otóż nie wszyscy – ale wg światowych badań Instytutu Gallupa ponad 80% osób nie angażuje się w swoją pracę. A więc jeśli twierdzisz, że „wszyscy” to w pewnym sensie masz rację – statystyki są porażające. Równocześnie jeśli spytać te osoby, co konkretnie zrobiły, żeby znaleźć wartościową pracę – to okaże się, że głównie narzekają i obracają się wśród ludzi, którzy też nie cierpią swojej pracy. Innymi słowy – dbają o to, żeby utwierdzać się w przekonaniu, że nic się nie da zrobić i tym samym… nie muszą nic robić.
Nie jest też powiedziane, że każdy musi czerpać ze swojej pracy satysfakcję. Wcale nie. Możesz pracować tylko dla pieniędzy, a realizować się poza pracą. To też jest w porządku. Wcale nie uważam, że każdy koniecznie musi robić coś, co kocha. Parafrazując słowa, które kiedyś usłyszałam: Praca dająca spełnienie jest dla wszystkich, ale nie dla każdego. Jeśli nie lubisz swojej pracy, ale nie spędza Ci to snu z powiek – nie musisz niczego zmieniać. I nie piszę tego prowokacyjnie, naprawdę tak uważam. Nie dla wszystkich satysfakcja z pracy jest na tyle ważna, żeby się tym szczególnie przejmować. Co innego, jeśli przez to czujesz, że marnujesz swoje życie.
MIT 2: „Do tego trzeba mieć pasję”
No właśnie – a Ty jej nie masz. Pasja daje motywację, energię, radość. Uruchamia Cię, sprawia że wstajesz rano, wiesz dokąd zmierzasz i konsekwetnie tam zmierzasz. Dlatego, żeby być spełnionym w pracy musisz tą pasję znaleźć, to coś, co sprawi, że znów poczujesz że żyjesz.
I tu kryje się pułapka. Bo to tak nie działa. Pasja nie jest na zewnątrz, pasja jest w Tobie. To przede wszystkim. Jeśli jej nie czujesz, to trzeba będzie ją obudzić. Pasja to jest Twoja ciekawość świata, chęć by dowiedzieć się więcej na jakiś temat. Chęć płynąca z Ciebie, ze środka.
Jeśli od dłuższego czasu zamiast słuchać siebie spełniasz oczekiwania innych (najczęściej rodziny) to konsekwentnie zagłuszasz to, kim jesteś. Może w szkole interesowała Cię muzyka, ale musiałaś się uczyć fizyki, bo z tego byłaś słaba. Chciałeś iść na studia na weterynarię, ale rodzice przemówili Ci do rozsądku i poszedłeś na prawo. Chciałaś wyjechać na rok do Hiszpanii, ale to we Francji mieszka siostra ojca, więc tam było praktyczniej. I tym sposobem przez lata mówisz sobie: „To czego ja chcę jest nieważne, niepraktyczne, głupie, niepoważne. Muszę robić to, czego oczekują ode mnie inni, moi najbliżsi.”
Nie ma w tym złej woli nikogo i równocześnie w ten sposób tracisz siebie. Bo ta reklamowana „pasja” to po prostu według Słownika PWN „wielkie zamiłowanie do czegoś”, to coś, co Cię interesuje i czym Ty chcesz się zajmować. To musi wypływać z Ciebie.
„Pasja” jako słowo jest bardzo niebezpieczna, przereklamowana, kojarzy się z czymś potężnym. Więc jeśli po prostu się czymś interesujesz, to prawdopodobnie nie śmiesz tego nazywać „pasją”. I tu mam nadzieję, odczujesz ulgę, bo nie musisz tego tak nazywać. W całym tym zamieszaniu chodzi po prostu o to, żebyś zaczął tropić swoje zainteresowania i podążał za nimi. Zapisz się na kurs DJ-ski, jeśli to Cię bawi. Naucz się inwestować na giełdzie, jeśli zawsze tego chciałaś. Napisz w końcu tą książkę, o której marzysz od 20 lat.
W 90% odkrywanie swoich zainteresowań nie jest od razu równoznaczne z obraniem nowej drogi zawodowej. Na początku to słuchanie swojego głosu, słuchanie siebie i uczenie się, by iść za tym, w przeciwieństwie do tego, co robisz całe życie – idziesz tam, gdzie Ci każą. Daj sobie chwilę czasu, a zobaczysz – zaczną Ci się przypominać rzeczy, które lubisz i które sprawiają Ci przyjemność. Tak, to początek życia w zgodzie ze sobą. Krok po kroku dojdziesz do tego, jaka droga zawodowa będzie wyrazem tego, kim jesteś.
I jeszcze jeden ważny element – ta droga będzie się zmieniać. Tak, ta „właściwa droga” nie jest czymś stałym, danym raz na zawsze, ale ewoluuje. Dlatego nie musisz się jakoś strasznie napinać i podchodzić do wyboru swojej drogi „jakby to była ostatnia rzecz w Twoim życiu”. Ważne, żeby iść w dobrym kierunku.
MIT 3: „Będę odczuwać radość i nie będę się tak stresować”
W pewnym sensie to prawda. Taka praca daje dużo radości, sensu, poczucia adekwatności. Ale nie zawsze. Często.
Tak, jak w każdej pracy są problemy – nieterminowe dostawy, krótkie terminy, praca po godzinach i w weekendy. Jest też stres. Dużo. Ale to inny stres, niż ten z pracy, w której robisz coś pod czyjeś dyktando, chodzisz na bezproduktywne spotkania, uważasz, że coś nie ma sensu ale i tak to musisz zrobić. Kiedy stresujesz się z bezsilności i buzującego gniewu.
Teraz stres dotyczy tego, że nie możesz już powiedzieć „to tylko praca”. To już zawsze jest Twoja osobista sprawa. Szczególnie wtedy, kiedy prowadzisz własny biznes. Za wszystko odpowiadasz osobiście – w tym całe piękno. Tak, chcesz tego, bo to przecież Twój własny biznes, coś na czym Ci bardzo zależy. Klienci to czują i właśnie dlatego do Ciebie przychodzą – bo wiedzą, że mogą liczyć na Ciebie, tęsknią za indywidualnym podejściem.
Jest też stres z pogodzeniem życia prywatnego i zawodowego. Kiedy coś lubisz robić łatwo popadasz w pracoholizm. Tym łatwiej, jeśli w domu są problemy – na przykład partner Cię nie wspiera, są kłótnie, nie masz ochoty wracać do domu.
Albo w drugą stronę – masz problemy z partnerem / dziecko jest chore – bardzo trudno wtedy skupić się pracy, bo nikt Cię nie pilnuje, nikt nie weryfikuje, czy dzisiaj coś zrobiłaś czy nie. Szczególnie jeśli prowadzisz jednoosobową działalność.
Warto też pamiętać, że prowadzenie własnego biznesu to ciągła sprzedaż. Jeśli nie zamierzasz sprzedawać, zapomnij o własnej firmie. I tutaj bardzo bardzo ważna uwaga – kiedy sprzedajesz swój produkt, w który wierzysz, którego jakość sprawdziłaś, który uważasz za wartościowy – to ta sprzedaż wcale nie jest taka straszna. Przeciwnie – swoim entuzjazmem i jakością obługi prawdopodobnie zdobędziesz wielu klientów. A jeśli będą zadowoleni, będą Cię polecać i wtedy sprzedasz jeszcze łatwiej i więcej.
Wtedy też – zaczniesz dobrze zarabiać. Ale bądź gotowy, że średnio zajmuje to 3 lata ciężĸiej pracy. W tym czasie wiele razy będziesz chciał zrezygnować i pójść na spokojny etat, ale jeśli wytrzymasz i będziesz uparty, będziesz coraz lepszy. To się przełoży na zarobki.
Więc nie nastawiaj się na to, że praca dająca spełnienie sprawi, że będziesz uśmiechnięty 24 godziny na dobę i do tego zrelaksowany. Nastaw się na to, że będzie dużo emocji – różnych i że będą przeważały takie, które Cię będą wzmacniać. Nastaw się na to, że będziesz mógł być sobą i pracować w zgodzie ze sobą, ze swoimi wartościami. Nastaw się na to, że będziesz się czuć adekwatnie i „w swojej bajce”.
A więc pytanie – czy warto?
Musisz sobie sam/a na nie odpowiedzieć. Mogę tylko podzielić się swoim doświadczeniem – od kiedy zajmuję się coachingiem moje życie zmieniło się całkowicie. Ja się zmieniłam. Rozkwitłam. Tego wymaga ode mnie moja praca – ciągłego mierzenia się z własnymi ograniczeniami, sięgania tam, gdzie „w normalnych okolicznościach” nigdy bym nie sięgnęła.
Na przykład – zawsze byłam raczej w cieniu, nie mam potrzeby grać pierwszych skrzypiec. A tutaj muszę. Więc idę do telewizji, występuję na konferencjach, prowadzę szkolenia dla ludzi dwa razy starszych ode mnie – i okazuje się, że mam tyle do dania, że to jest wartościowe, że jestem inspirująca i ludzie potrzebują tego, co chcę im dać. Pozostając w cieniu, nigdy nie dowiedziałabym się, jak to jest od czasu do czasu zabłysnąć i być w centrum zainteresowania. Teraz to lubię.
Wzrosło moje poczucie własnej wartości i skuteczności. Doświadczam raz za razem, że daję sobie radę w każdej sytuacji. Nie tylko utrzymuję się na takim konkurencyjnym rynku i że jest coraz lepiej – właśnie mijają 3 lata od kiedy pracuję jako coach. Regularnie mam kryzysy, z których regularnie wychodzę silniejsza i z nowym pomysłem. Kilka lat sukcesów sprawia, że już się nie boję. Wiem, że dam sobie radę w każdej życiowej sytuacji. A jak nie dam sobie rady, to mam bliskich, którzy mi pomogą. I zawsze stanę na nogi. Nigdy bym tak o sobie nie myślała, nigdy nie doświadczyłabym takiego poczucia mocy, gdybym nie zdecydowała się pracę na swoim.
I wreszcie zmieniam się i rozkwitam jako kobieta. Budowanie własnej marki wyciągnęło mnie z t-shirtów i czarnej bluzy z kapturem. Wrzuciło w kolorowe sukienki i buty na obcasie. Nagrania w telewizji pokazały mi, jak wyglądam z profesjonalnym makijażem i włosami ułożonymi przez stylistkę. Zmieniło się moje zachowanie i to, jak o sobie myślę – kiedy coś mi nie służy znacznie szybciej mówię temu czemuś „nie”. Wiem, że jestem ważna dla wielu ludzi i to mnie zmusza do jeszcze większej dbałości o siebie. Bo czuję się potrzebna.
A więc w moim przypadku – zdecydowanie tak. Odkrycie mojego zawodowego powołania stworzyło mnie na nowo. I doświadczam, że każdy, kto jest zdeterminowany, żeby odnaleźć swój zawodowy cel – może to zrobić. Ty możesz to zrobić, jeśli jesteś zdeterminowana/y.
Jak mogę Cię wesprzeć?
Pracuję autorską metodą: 10 kroków do spełnienia zawodowego. Jeśli chcesz poznać szczegóły – napisz do mnie.
Nie można dodać komentarza.