Debbie Millman w rozmowie z Jonathanem Fieldsem, pomysłodawcy The good life project, Debbie opowiada o swojej drodze zawodowej, która nigdy nie była dla niej oczywista. Szczególnie polecam ten wywiad osobom około 30-tki, które wciąż nie wybrały swojej drogi zawodowej, robiły w życiu wiele rzeczy i nie myślą o sobie jako o „pasjonatach”.
Droga do sukcesu wg Debbie Millman
JF: Wiele osób, z którymi rozmawiałem i które zajmują się sztuką i designem, wspólne jest to, że właściwie od zawsze wiedzieli, czym chcą się zajmować w życiu. Czy z Tobą też tak było?
DM: Ja zdecydowałam w wieku 32 lat
JF: A więc totalnie inaczej…
DM: Tak. Nie miałam pojęcia czym chcę się zajmować, więc eksperymentowałam z wieloma rzeczami. Lubiłam różnorodność. Z przyjaciółką tworzyłyśmy nasz własny magazyn, bo kochałyśmy magazyny. Kiedy poszłam do collegu wciąż nie miałam pojęcia, czym chcę się zajmować. Wybrałam ten college ze względu na przyjaciółkę – nie kierowałam się swoimi zainteresowaniami tylko myślą: Będę tam miała przyjaciółkę. I w collegu jedyną praktyczną umiejętnością, której się nauczyłam było projektowanie studenckiego magazynu. Miałam szczęście, bo State University of New York of Albany posiadał jeden z najlepszych magazynów uniwersyteckich w całych USA.
Poszłam tam i od razu zostałam odrzucona, bo redaktor zapytał mnie o portfolio, a ja niczego takiego nie posiadałam. Odeszłam zawstydzona i upokorzona. Ale rok później poszłam tam ponownie i dostałam się do redakcji. Pracowałam tam przez cały college tworząc sekcję Arts and Feature.
Szybko zdałam sobie sprawę, że znacznie bardziej interesuje mnie tworzenie layoutu niż pisanie tekstów. Uwielbiałam wymyślać szaty graficzne. Równocześnie nie miałam pojęcia, że tworzenie layoutu to jest coś, co można robić zawodowo, że ludzie w ten sposób zarabiają na życie.
Kiedy skończyłam college to była jedyna praktyczna umiejętność, jaką posiadałam. Byłam w tym bardzo dobra. To była moja pierwsza praca. Nie dlatego, że to była jedyna rzecz, którą chciałam robić, ale dlatego, że to była jedyna rzecz, która potrafiłam i jednocześnie mogłam się dzięki niej utrzymać.
A więc były te wszystkie inne rzeczy, które chciałam robić, ale się bałam – jak malarstwo, pisanie, tworzenie rzeczy, które nie mają komercyjnej wartości. Odsunęłam je wszystkie na kolejne 10 lat – odczuwałam to jako dyskomfort i kompromis – po to aby zrealizować swój główny cel, bycie samowystarczalną. Wybrałam ścieżkę, która mogła mi zapewnić bezpieczeństwo – ale nie twórczość czy wolność. Tego lata podjęłam każdą decyzję ze strachu, nie z poczucia mocy.
Teraz uczę studentów – jak dostać pracę swoich marzeń i zarabiać na tym. Łatwiej jest to zrobić wcześniej. Znacznie trudniej jest zaczynać w wieku 32 czy 42 lat.
JF: To ważne, że o tym mówisz, bo myślę o tym bardzo dużo. Tak wcześnie przestajemy eksperymentować…
DM: Przestajemy marzyć…
JF: Tak, przestajemy zastanawiać się, jak możemy wziąć nasze talenty i wymyślić, jak mogę na nich zarabiać. Tak szybko rezygnujemy z takiego podejścia. Na pewno potężny wpływ na takie decyzje ma fakt, że bierzemy pożyczki na studia – kończymy je i od razu mamy potężny dług do spłacenia, do tego koszty życia – a więc odpowiedź ma niewiele wspólnego z tym, co chcę robić, ale jak spłacić kredyt.
DM: Tak, miałam dokładnie taką sytuację, dobrze to rozumiem.
JF: A więc co się stało, kiedy miałaś 32 lata?
DM: To było podsumowanie moich 10-letnich wyborów. Nazywam ten 10-letni czas – czasem eksperymentów, porażek i odrzuceń, bo na każdą moją próbę robienia tego, co chciałam, zaliczałam porażkę lub odrzucenie.
I wtedy, kiedy byłam odrzucana podejmowałam decyzję, że to jest finalne odrzucenie i więcej nie próbowałam. Alenagle zdałam sobie sprawę, że istnieje New York Design School i że nigdy nie było lepszego czasu, żeby być designerem. To były późne lata osiemdziesiąte. Pojawiały się pierwsze bardzo sławne nazwiska projektantów. Zdałam sobie sprawę, co wspaniali designerzy robili wokół mnie, jakie wielkie projekty. I wtedy zrozumiałam, jakie są możliwości i naprawdę zapragnęłam robić wielki design. Miałam wtedy 30 lat – to był punkt przełomowy – w tym samym czasie odeszłam z pracy, rozwiodłam się i wyprowadziłam z domu, w którym mieszkałam z mężem. Byłam bez pracy, bez partnera, bez domu.
JF: Czy na jakimś poziomie dawało Ci to poczucie uwolnienia?
DM: Nie
JF: Pytam o to, bo JK Rowling mówiła o byciu na dnie jako o uczuciu uwalniającym. Mieszkała wtedy w swoim samochodzie, nie mogła już upaść niżej. I wtedy zaczęła pisać tak, jak naprawdę chciała. Bo już nie miała nic do stracenia, nie było żadnego ryzyka.
DM: To co jest wspaniałe w tej wypowiedzi, to że ona nie miała wątpliwości, że jej głos, to co ma do zaoferowania jest wartościowe.
JF: No właśnie – bo Ty powiedziałaś, że zdałaś sobie sprawę, że w designie jest wielkość. Czy miałaś też poczucie, że wielkość jest w Tobie?
DM: Nie. Zawsze pragnęłam wielkości, dążyłam do tego przez całe życie, ale nie było ani jednego momentu w moim życiu, w którym miałabym poczucie, że byłam wielka.
I czym chciałabym się podzielić, to że rozmawiałam z wieloma wspaniałymi komentatorami, myślicielami, projektantami – i oni dzielą wspólne doświadczenie – każdego ranka czują, że zaczynają od początku. Że każdego dnia może się okazać, że to co robią jest nic nie warte, głupie. Że może nigdy nie osiągną tego, co tak bardzo pragną.
Tylko 2 osoby czuły inaczej i nie miały wątpliwości. Ale obie osoby są po 80-tce. Wiesz, wierzę, że zanim będę miała 80 lat, to będę miała odwagę powiedzieć – ok, jestem jaka jestem
Każdy z nas odpowiada za swoje własne szczęście i spełnienie. Dla ludzi, dla których ważne jest poczucie sensu – jeśli nie dostajesz tego w pracy, zrób tak, żeby mieć to w domu. Musisz zapewnić sobie czas w ciągu dnia, kiedy masz poczucie sensu i spełnienia. A jeśli nie jesteś w stanie tego zrobić, to musisz znaleźć dobrego terapeutę, który pomoże Ci zrozumieć, co mogłoby dawać Ci szczęście.
JF: Tak, badania ciągle to potwierdzają, jeśli jesteś w stanie uszczęśliwić siebie – wtedy zaczynasz kwitnąć i masz lepsze wyniki w pracy, tworzysz lepsze związki, to się przekłada na wszystkie obszary życia.
Obejrzyj cały wywiad:
Debbie Millman – nazywana „jedną z najbardziej znaczących współczesnych designerek”. Storyteller, autorka 6 książek, edukator, brand strategist, autorka serii podcastów Design Matters. Tworzy oszałamiające eseje wizualne, które ukazują się w The New York Times, New York Magazine, Print Magazine, Design Observer czy Fast Company. Pracuje między innymi z globalnymi markami, jak: P&G, Colgate, Nestle, Craft czy Pepsi. W rozmowie z Jonathanem Fieldsem, pomysłodawcy The good life project, Debbie opowiada o swojej drodze zawodowej, która nigdy nie była dla niej oczywista.
Nie można dodać komentarza.